Kościół powstał dla społeczności łazarskich ewangelików. Fot. Ł.Gdak
NIetypowa wieża

Kościół św. Anny - ewangelickie dziedzictwo

Na przełomie XIX i XX wieku szybko rozwijający się Poznań przeżywał boom demograficzny. Wzrost liczby miejscowych protestantów spowodował, że w 1902 roku na włączonym w granice miasta Łazarzu utworzono samodzielną parafię ewangelicką pw. Chrystusa. Przez kolejne lata zmagała się ona z problemem budowy własnego kościoła, która okazała się kosztownym przedsięwzięciem. Projekt świątyni zakładał wzniesienie budowli w stylu neogotyckim, z charakterystyczną wieżą umiejscowioną na konstrukcji dachu. Budowę ukończono w 1907 roku. Świątynia (obecnie katolicka pw. św. Anny) została poświęcona w obecności następcy tronu, księcia Fryderyka Wilhelma. Z jego wizytą na Łazarzu wiązał się wątek spiskowo-kryminalny. Tuż przed uroczystością odkryto bowiem przy książęcym krześle podejrzane wybrzuszenie dywanu, pod którym znajdował się potężny gwóźdź używany do robót dekarskich, skierowany ostrzem w górę. Zamach został w porę udaremniony, a informacje o nim na wiele lat okryte zostały tajemnicą.

Kwartał Johowa od początku pomyślany był jako miejsce zamieszkania dla miejskich elit. Ryc. Biblioteka Uniwersytecka UAM
Nowa dzielnica pomyślana była jako nowoczesne, komfortowe, przyjazne otoczenie. Ryc. Biblioteka Uniwersytecka UAM
Architektura kwartału nawiązuje do wielkomiejskich dzielnic Berlina. Ryc. Biblioteka Uniwersytecka UAM

Kwartał Johowa - poznański Westend.

Najokazalsze kamienice na Łazarzu i jedne z bardziej imponujących w Poznaniu mieszczą się na fyrtlu zwanym Kwartałem Johowa, na zachód od ulicy Nowej Ogrodowej (Matejki) i Parku Wilsona. W 1902 roku spółka, której współwłaścicielem był młody architekt Max Johow, wykupiła ziemie należące wcześniej do Heliodora Święcickiego i Bolesława Wicherkiewicza (a wcześniej do łazarskich bambrów), przeznaczając je na wielkomiejską dzielnicę mieszkaniową. W podzielonym nowo wytyczonymi ulicami kwartale pobudowano ściśle zaplanowane osiedle, przeznaczone dla bogatszej grupy mieszkańców Poznania. Nawet trzystumetrowe, wielopokojowe mieszkania w wystawnych, bogato zdobionych domach zamieszkiwali oficerowie, lekarze, profesorowie. Do dyspozycji mieli nowe zdobycze techniki, na przykład instalacje gazowe i elektryczne. W projektowaniu układu dzielnicy uczestniczył ponoć Joseph Stübben, a Johow pełnił rolę zarówno dysponenta gruntów, jak i projektanta, a w końcu być może także mieszkańca tej okolicy. Na mniejszą skalę zabudowę dzielnicy kontynuowano po 1918 roku. Kwartał nieźle przetrwał II wojnę światową i właśnie tutaj ulokowały się pierwsze instytucje w odbudowywanym mieście. Poznański „Westend” robi wrażenie do dzisiaj.

Titus, szczun z Kanałowej, na scenie jest już od przeszło 30 lat. Fot. Wikimedia Commons, Ralf Lotys
Przydomek Tomasza Pukackiego związany jest z jego talentem do udawania małpy Fot. Wikimedia Commons, Itokyl

Z miłości do metalu - łazarskie kwasożłopy

Dwudziestowieczny Łazarz zamieszkiwało wielu charakternych szczunów. W latach osiemdziesiątych do tutejszych ejbrów zaczęły docierać nowe przejawy kontrkultury: muzyka metalowa i punk. Mieszkający na Kanałowej Tomasz Pukacki, ze względu na talent do udawania małpy zwany Titusem (od bohatera komiksów Papcia Chmiela), został metalowcem. Po kilku latach wraz z kumplem, Robertem Friedrichem zwanym Litzą, założyli zespół Acid Drinkers – po polsku „kwasożłopy”. Nazwa pochodzi od ówczesnego ulubionego trunku młodych muzyków – tanich win, które zapewne nieraz konsumowali w łazarskich bramach. Zespół od lat pozostaje w czołówce polskiej muzyki metalowej. Charyzmatyczny Titus i ekipa pozostają wierni rockowej stylistyce lat osiemdziesiątych, zachowując jednak różnorodność swojej twórczości: balansują między ciężkimi brzmieniami a rock’n’rollowym luzem i bezpretensjonalnym humorem. Niewystępujący już w zespole Litza dalej ma wiele wspólnego z Łazarzem: corocznie organizuje w Arenie koncerty, których celem jest gromadzenie różnych pokoleń poznaniaków.

W starszej części cmentarza odnaleźć można było skromniejsze nagrobki - bujnie też rozwijała się roślinność. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu
Nowsze nagrobki na cmentarzu nawiązywały do nowocześniejszych, bardziej świeckich form. Fot. Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu
Utworzone na kamienicznym podwórzu miejsce pamięci zostało zaaranżowane w formie symbolicznego cmentarzyka. Fot. Ł. Gdak
Nekropolię upamiętniają tablice przy ulicy Głogowskiej. Fot. Ł. Gdak

Lapidarium przy ulicy Głogowskiej - pamiątka po żydowskim cmentarzu

Od XVI wieku poznańska gmina żydowska miała swój cmentarz na położnej na zachód od miasta tzw. Muszej Górze. Na przełomie XVIII i XIX wieku władze pruskie postanowiły wytyczyć w tym miejscu plac (dzisiejszy Plac Wolności), jednocześnie podejmując decyzję o likwidacji starego cmentarza żydowskiego i założeniu nowego przy obecnej ulicy Głogowskiej. Został on zniszczony przez Niemców podczas II wojny światowej. Macewy wykorzystano jako materiał budowlany do utwardzania dróg i chodników. Po wojnie na miejscu zdewastowanego miejsca pochówku poznańskich Żydów wybudowane zostały pawilony targowe. W 2008 roku na jedynym niezabudowanym fragmencie dawnego cmentarza, na podwórzu kamienicy przy ulicy Głogowskiej 26a, utworzono miejsce pamięci z symbolicznym nagrobkiem rabina Akiby Egera, wybitnego uczonego i talmudysty, autora licznych dzieł z zakresu prawa religijnego i rektora poznańskiej jesziwy (szkoły religijnej). Na terenie cmentarza umieszczono też dziesiątki fragmentów macew odnalezionych w różnych punktach miasta. Na ścianie przy bramie od strony ulicy Głogowskiej zawieszone zostały marmurowe tablice z informacją o historii tego miejsca.

Przy ulicach Ułańskiej i Matejki można znaleźć posoatałości zabudowy wojskowej. Fot. Ł. Gdak

Pod auspicjami wojska - Łazarz huzarski i ułański

Dzisiejsza ulica Grunwaldzka, nieraz uznawana za północną granicę Łazarza, po swym wytyczeniu u schyłku XIX wieku zwana była Kawaleryjską. Faktycznie – od początku znaczna część powstałych wzdłuż niej zabudowań związanych była nie tylko z kawalerią, ale w ogóle z wojskiem. Wyrastające tu potężne kompleksy koszarowe odpowiadały wciąż rosnącemu zapotrzebowaniu niemieckiego garnizonu. Po łazarskiej stronie charakterystyczny był zespół zabudowań przeznaczonych dla niemieckiego 2 Regimentu lejbhuzarów gwardii, a w II RP używany przez słynny 15 Pułk ułanów poznańskich. Zajmował tereny między dzisiejszymi ulicami Grunwaldzką, Matejki, Ułańską i Grottgera. Dziś znajduje się tam parking. Po drugiej stronie Ułańskiej ulokowano kompleks 5 Batalionu taborów, po odzyskaniu niepodległości przejęty przez 7 Dywizjon Artylerii Konnej – w XXI roku pobudowano tam osiedle mieszkaniowe. Od południa założenie uzupełniała część magazynowa z „remizami” dla taborów – dziś kompleks hotelowo-handlowy przy ulicy Wyspiańskiego.

Leon Wyczółkowski był jednym z najwybitniejszych przedstawiciel realizmu i symbolizmu w polskiej sztuce przełomu XIX i XX wieku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W okresie międzywojennym Wyczółkowski związał się z Poznaniem, w którym wcześniej z sukcesem organizował wystawy swoich dzieł. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W 1929 roku zamieszkał wraz z żoną na Łazarzu, w świeżo wybudowanej kamienicy magistrackiej przy dzisiejszej ulicy Kasprzaka. Fot. Ł. Gdak
W 1932 roku, z okazji 80. urodzin, odbyła się w Poznaniu  huczna feta ku czci Wyczółkowskiego. Fot. Ł. Gdak

Leon Wyczółkowski – talent niesymboliczny

Był jednym z najwybitniejszych przedstawiciel realizmu i symbolizmu w polskiej sztuce przełomu XIX i XX wieku. W swoich obrazach i grafikach świetnie oddawał intensywność barw, głębię cieni i migotliwość światła. W ciągu kilkudziesięcioletniej kariery artystycznej często podróżował i zmieniał miejsce zamieszkania. Był uczniem Jana Matejki i późniejszym wykładowcą krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W okresie międzywojennym Wyczółkowski związał się z Poznaniem, w którym wcześniej z sukcesem organizował wystawy swoich dzieł. Jego sentyment do miasta wyraził się w przekazaniu Muzeum Wielkopolskiemu (obecnemu Muzeum Narodowemu) bogatej kolekcji, obejmującej ponad 200 obiektów artystycznych. W 1929 roku zamieszkał wraz z żoną na Łazarzu, w świeżo wybudowanej kamienicy magistrackiej przy dzisiejszej ulicy Kasprzaka 27. W mieszkaniu mieściła się skromnie urządzona pracownia artysty. W 1932 roku, z okazji 80. urodzin, odbyła się huczna feta ku czci Wyczółkowskiego. Zorganizowano wystawę jubileuszową i wydano specjalną Księgę Pamiątkową. Mimo zaawansowanego wieku, malarz do końca pozostawał aktywny, dzieląc życie pomiędzy Poznań, podbydgoski Gościeradz oraz Warszawę, w której zmarł w 1937 roku.

Ludwik Puget był jednym najwybitniejszych polskich twórców wizerunków zwierząt. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W latach 20. XX wieku zamieszkał w Poznaniu, w którym prace muzealniczo-konserwatorskie dzielił z twórczością artystyczną. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jego pracownia mieściła się na Łazarzu, na poddaszu budynku projektu Władysława Czarneckiego, przy ulicy Berwińskiego. Fot. Ł. Gdak

Ludwik Puget – witamy w kabarecie

Miał francuskich przodków, po których odziedziczył tytuł baronowski, i przez pewien czas posługiwał się spolszczoną wersją rodowego nazwiska – Puszet. Kształcił się w Krakowie i Paryżu w kierunku rzeźby i historii sztuki. Był jednym najwybitniejszych polskich twórców wizerunków zwierząt, w których potrafił zawrzeć znajomości zarówno anatomii, jak i psychologii. Miał też niebywały talent satyryczny, który objawił podczas współpracy ze słynnym krakowskim kabaretem Zielony Balonik. W latach 20. XX wieku zamieszkał w Poznaniu, w którym prace muzealniczo-konserwatorskie dzielił z twórczością artystyczną. Jego pracownia mieściła się na Łazarzu, na poddaszu budynku projektu Władysława Czarneckiego, przy ulicy Berwińskiego 1. W 1932 roku założył kabaret literacki Różowa Kukułka, który stał się lokalną sensacją towarzyską. Puget, wespół z grupą przyjaciół, wśród których nie brakowało znanych pisarzy i literatów, przez pewien czas z sukcesem tworzył w „statecznym Poznaniu” atmosferę paryskich kabaretów. W rodzinnym Krakowie zastała go II wojna światowa. Aresztowany przez gestapo, trafił do obozu w Auschwitz, w którym zginął w 1942 roku.

Budynek zaprojektowany miał zostać w jeden weekend, a zbudowany w pół roku. Ryc. Ł. Gdak

Modernistyczna kamienica – na życzenie prezydenta.

Przygotowania do PeWuKi w Poznaniu upływały pod znakiem intensywnych prac budowlanych. Większość z nich to były roboty przy dużych gmachach publicznych, obiektach targowych i innych miejscach związanych bezpośrednio z planowaną imprezą. PeWuKa inspirowała jednak też prywatne inicjatywy. I tak niezabudowana działka położona na rogu ulic Jarochowskiego i Niegolewskich należąca do Tadeusza Michcińskiego, dyrektora w Komunalnym Banku Kredytowym, była doskonale widoczna z zagospodarowywanego pod PeWuKę Parku Kasprowicza, a prezentowała się raczej mało reprezentacyjnie. Dlatego też, idąc za sugestią prezydenta Cyryla Ratajskiego, właściciel zdecydował się zbudować tu kamienicę. Powstał nowoczesny narożnikowy dom według projektu Władysława Czarneckiego, w którym zamieszkać miał Michciński i pracownicy banku. Na tle większości łazarskich kamienic wyróżnia się rytmiczną dyscypliną elewacji, podkreśloną dodatkowo poziomymi liniami gzymsów i „podcięć” tynku, które nadają całości dynamiki i modernistycznego sznytu. Godne podziwu jest tempo powstania budynku: projekt powstał podobno w dwa dni, a sama budowa zajęła zaledwie pół roku.

Wśród zniszczonych budynków znalazły się obiekty Targów Poznańskich, pamiętające PeWuKę. Fot. Archiwum Instytutu Zachodniego
Większość ofiar nalotu to mieszkańcy kamienic przy ulicy Śniadeckich. Fot. Archiwum Instytutu Zachodniego
W prace ratowniczo - porządzkowe zaangażowni byli mieszkańcy Łazarza Fot. Archiwum Instytutu Zachodniego

Bomba na Śniadeckich - historia lotniczej pomyłki

Wiosną 1941 roku Poznań wydawał się bezpieczną przystanią dla Niemców – alianckie bombowce miały problemy, by jej dosięgnąć. Czasy dywanowych nalotów były pieśnią przyszłości. Samotny brytyjski Halifax pojawił się nad miastem w nocy z 8 na 9 maja 1941 roku. Prawdopodobnie znalazł się tu przez przypadek – jego cele leżały gdzieś indziej, może we Frankfurcie nad Odrą. Pojedyncza potężna bomba lotnicza spadła na Łazarz i trafiła zabudowania położone w okolicy Parku Wilsona oraz ulic Śniadeckich i Parkowej. Oficyny kamienic, a także budynki Centralnej Restauracji PeWuKi i dawnego browaru legły w gruzach lub uległy poważnym uszkodzeniom. Zginęło co najmniej 20 osób. Do dziś nie jest pewne, dlaczego bombę zrzucono właśnie na to miejsce Do prac ratowniczych i porządkowych zmobilizowano służby porządkowe, jeńców, więźniów oraz mieszkańców Łazarza, łącznie przeszło 1000 osób. Kolejne bomby spadły na Poznań w roku 1944. Wtedy były to już przygotowane, zmasowane naloty. Niektóre cele znów mieściły się na Łazarzu: były to m.in. dworzec kolejowy i fabryki zbrojeniowe na terenie Targów.

Kamienica w drugiej dekadzie XXI wieku odzyskała świetność po remoncie. Fot. Ł.Gdak
Architektura kamienicy nawiązywać może do kształtu poznańskiego Zamku Cesarskiego. Fot. Ł.Gdak

Zamkowa kamienica - neoromanizm po łazarsku

Spośród wielu wystawnych kamienic Kwartału Johowa niektóre przyciągają szczególną uwagę, czy to przez ciekawe rozwiązania architektoniczne, czy przez malownicze położenie. Willa zbudowana na rogu ulic Hardenberga i Helmholtza (Wyspiańskiego i Chełmońskiego) spełnia oba te warunki. Nieznany projektant budynku zastosował tutaj nietypową, niekojarzącą się raczej z mieszczańskimi siedzibami formę neoromańską, z wieżyczką na styku dwóch skrzydeł kamienicy. Pomimo historyzującej bryły zastosowano też secesyjne elementy dekoracyjne. Niewykluczone, że w pewnym stopniu inspiracją dla tej i sąsiednich, również nawiązujących do archiektury romańskiej realizacji był powstały w 1910 roku Zamek Cesarski. Współcześnie kamienica doczekała się remontu, a jej renowacja uznawana jest za wzorcowo przeprowadzoną.